„Nad rzekami Babilonu – tam siedzieliśmy i płakaliśmy, gdy wspominaliśmy Syjon…” – te słowa brzmią jak fragment starożytnego psalmu. I rzeczywiście nim są. Ale jednocześnie zna je niemal każdy bywalec dyskotek, festiwali czy rodzinnych imprez. To przecież początek refrenu legendarnego utworu „Rivers of Babylon”, który w latach 70. poderwał do tańca cały świat.
Jego historia to fascynująca opowieść, która zaczyna się w Biblii, nabiera rytmu w jamajskich studiach reggae, by wreszcie eksplodować przebojem na parkietach ery disco. A dziś, po dekadach, ten sam utwór zyskuje nowe życie na koncertowych scenach – nawet w symfonicznych aranżacjach w spektaklu "ABBA i Inni Symfonicznie", porywając kolejne pokolenia słuchaczy.
Pierwsze takty „Rivers of Babylon” potrafią wywołać uśmiech rozpoznania na twarzy słuchacza z niemal każdego zakątka globu. Melodia niesie ze sobą coś pierwotnego i zarazem uniwersalnego. Niewielu jednak zastanawia się, skąd wzięły się słowa tej piosenki i jak to możliwe, że ludzie śpiewają na imprezach tanecznych tekst napisany tysiące lat temu.
Dziś przybliżymy tę niezwykłą drogę – od lamentu zniewolonego ludu, przez jamajski hymn nadziei, aż po dyskotekowy hit wszech czasów, który do dziś jednoczy publiczność. Przygotujcie się na podróż w czasie i przestrzeni – w rytmie „Rivers of Babylon”.

Biblijne korzenie: lament nad rzekami wygnania
Historia „Rivers of Babylon” sięga głęboko w przeszłość, do tekstów sprzed ponad dwóch i pół tysiąca lat. W Biblii, w Psalmie 137, odnajdujemy poruszający obraz: hebrajscy wygnańcy siedzą nad brzegami rzek Babilonu, płacząc z tęsknoty za utraconą ojczyzną, Syjonem (Jerozolimą). „Bo jakże możemy śpiewać pieśń Pana w obcej krainie?” – pytają w rozpaczy.
Psalm 137 jest hymnem żalu i pamięci, wyrazem bólu ludzi siłą przesiedlonych po zburzeniu Jerozolimy przez Babilończyków w VI wieku p.n.e. Obraz rzek Babilonu (chodzi o słynne Tygrys i Eufrat) stał się metaforą życia na wygnaniu i utraty tego, co najdroższe.
Nic dziwnego, że przez wieki słowa tego psalmu inspirowały pieśni religijne i świeckie. Jednak dopiero w XX wieku starożytna lamentacja miała przybrać formę przebojowej piosenki. Co ciekawe, tekst utworu „Rivers of Babylon” jest zaczerpnięty niemal dosłownie z Biblii – oprócz Psalmu 137 posłużono się też wersem z Psalmu 19 („Niech słowa ust moich i myśli serca mego będą miłe Tobie…”), który w piosence pojawia się jako finałowy fragment.
Tak więc piosenka, którą wielu z nas kojarzy z beztroską zabawą, ma w istocie głęboko duchowe, wręcz liturgiczne źródło. I to właśnie ta mieszanka sacrum i profanum – biblijnego tekstu ubranego w popularną melodię – sprawiła, że utwór stał się pomostem między kulturami i epokami.

Kingston 1970: reggae i duch Rastafari
Przenieśmy się teraz do Kingston na Jamajce, końcówka lat 60. i początek 70. W małym studiu nagraniowym trzech utalentowanych wokalistów – The Melodians – przygotowuje nowy utwór. Brent Dowe, Trevor McNaughton i Tony Brevett tworzyli trio słynące z pięknych harmonii wokalnych, wywodzące się jeszcze z epoki rocksteady. Tym razem sięgnęli jednak po słowa starożytnego psalmu, by nadać im formę jamajskiej pieśni duchowej. W 1970 roku nagrali „Rivers of Babylon” w stylistyce reggae, nadając biblijnym wersom pulsujący rytm i soulful’owy sznyt karaibskiego gospel.
Dlaczego akurat ten psalm trafił na warsztat młodych Jamajczyków? Kluczem jest ruch Rastafarian, który wówczas rósł w siłę na wyspie. Rastafarianie w biblijnym Babilonie widzieli metaforę własnego położenia – życie potomków afrykańskich niewolników w diasporze, pod jarzmem kolonializmu i ubóstwa. „Babylon” stał się w slangu Rasta synonimem systemu ucisku, a „Syjon” symbolem utraconej ojczyzny (utożsamianej z Afryką).
The Melodians, będąc blisko tych idei, zmodyfikowali nieco tekst psalmu, by bardziej wyraźnie brzmiał jako pieśń wolności. W ich wersji pojawia się zwrot „O Far-I” oraz „King Alpha’s song” – to bezpośrednie odniesienia do Jah (Boga) w wierzeniach Rastafari, a konkretnie do cesarza Etiopii Haile Selassie, którego Rasta uważają za mesjasza (Far-I to skrót od Ras Tafari, dawnego imienia Selassie, a King Alpha to tytuł symbolicznie przypisywany jemu i jego żonie, nazywanej Queen Omega). Co więcej, Melodians śpiewają o „niegodziwych” (the wicked), którzy uprowadzili lud w niewolę – nadając starożytnym słowom bardziej bojowego, aktualnego dla Jamajczyków wydźwięku.
Gdy „Rivers of Babylon” w wykonaniu The Melodians ujrzało światło dzienne w 1970 roku na singlu wydanym przez producenta Leslie Konga, szybko zyskało popularność na Jamajce. Nie obyło się bez kontrowersji – początkowo jamajska rozgłośnia rządowa zbanowała piosenkę w radiu, obawiając się, że jawne nawiązania do Rastafari (właśnie te „King Alpha” i „Far-I”) mogą siać ferment. Paradoksalnie zakazywano utworu opartego na Biblii! Leslie Kong ostro krytykował tę decyzję, wskazując na hipokryzję – przecież słowa psalmu od pokoleń śpiewano w jamajskich kościołach.
W końcu władze ustąpiły i zakaz zdjęto, co tylko podsyciło zainteresowanie piosenką. W ciągu zaledwie trzech tygodni „Rivers of Babylon” wspięło się na szczyt jamajskich list przebojów.
Na wyspie utwór stał się czymś więcej niż tylko kolejnym hitem – urósł do rangi hymnu pokolenia poszukującego własnej tożsamości i duchowej wolności. W harmonijnych głosach The Melodians pobrzmiewała szczerość porównywana do gospel – słuchając ich nagrania ma się wrażenie, jakby trójka wokalistów śpiewała żarliwą modlitwę, tyle że w rytmie reggae bujającym niczym łódź na falach. Ten niecodzienny mariaż słów Biblii z jamajskim brzmieniem rezonował głęboko z publicznością.
Przełomowym momentem dla międzynarodowej kariery piosenki okazał się rok 1972. „Rivers of Babylon” trafiło na ścieżkę dźwiękową filmu The Harder They Come, kultowego dramatu gangsterskiego z reggae w tle, w którym główną rolę grał Jimmy Cliff. Soundtrack z tego filmu – zawierający obok utworu The Melodians również hity Cliffa i innych jamajskich gwiazd – bywa nazywany krążkiem, który „wyniósł reggae na świat”. Dzięki niemu piosenka o babilońskich rzekach dotarła do słuchaczy w USA i Europie, wzbudzając ciekawość egzotycznym, głębokim brzmieniem i przesłaniem.
Dla wielu fanów muzyki spoza Karaibów było to pierwsze spotkanie z reggae i od razu tak niezwykłe – bo łączące biblijny chór z kołyszącym rytmem reggae. The Melodians zyskali miano legend jamajskiej sceny, choć pewnie nie przypuszczali, że największa odsłona fenomenu „Rivers of Babylon” dopiero nadejdzie.
Dyskotekowy fenomen: Boney M. i hit, który obiegł świat

Kolorowe stroje, żywiołowe tańce i wszechobecna dyskotekowa kula – w takiej scenerii „Rivers of Babylon” zdobyło drugie życie pod koniec lat 70. XX wieku. W 1978 roku niemiecki producent Frank Farian sięgnął po ten jamajski przebój i postanowił nagrać go ze swoją grupą Boney M. w zupełnie nowej odsłonie.
Boney M., znani już wtedy z takich hitów jak „Ma Baker” czy „Sunny”, byli zespołem o międzynarodowym składzie i wizerunku idealnie wpisującym się w estetykę disco – błyszczące kostiumy, chwytliwe refreny i rytm, który nie pozwalał ustać w miejscu. Pomysł przerobienia nieco niszowego (z perspektywy europejskiej publiczności) utworu reggae na parkietowy szlagier okazał się strzałem w dziesiątkę.
Wersja Boney M. dodała „Rivers of Babylon” blasku i tanecznej energii, jednocześnie zachowując chórkowy, podniosły charakter utworu. Z oryginalnej melancholii i duchowości The Melodians pozostał rdzeń – melodia i biblijny refren – ale całość przyspieszono, rozświetlono syntezatorami i klubowym pulsem. Co ciekawe, Farian zdecydował się przywrócić tekst psalmu do bardziej tradycyjnej formy, usuwając rastafariańskie wstawki, by piosenka była uniwersalna dla publiczności na całym świecie.
I tak w miejsce „King Alpha’s song” znów pojawiło się wierne Biblii „the Lord’s song”, a zamiast „O Far-I” wokaliści śpiewali „here tonight” (co rytmicznie pasowało do frazy, nie zmieniając za bardzo sensu). Dzięki temu wielu słuchaczy nawet nie zdawało sobie sprawy, że śpiewa słowa o tak głębokim religijnym rodowodzie – w ich uszach brzmiało to po prostu jak piękna, trochę egzotyczna piosenka o nostalgii.
Publiczność absolutnie oszalała na punkcie tej przeróbki. Singiel „Rivers of Babylon”/„Brown Girl in the Ring” (bo na stronie B umieszczono skoczną piosenkę-ludowankę, która również stała się przebojem) trafił na szczyty list przebojów w dziesiątkach krajów. W Wielkiej Brytanii utrzymywał się na 1. miejscu przez 5 tygodni i sprzedał w ponad dwóch milionach egzemplarzy – to wynik, który plasuje go w ścisłej czołówce najlepiej sprzedających się singli wszech czasów na brytyjskim rynku!
Podobnie zawrotną karierę utwór zrobił w całej Europie, od Skandynawii po Bałkany, stając się hymnem epoki disco. Piosenka dotarła nawet za tzw. żelazną kurtynę – w krajach takich jak Polska czy ZSRR cieszyła się ogromną popularnością. Boney M. wystąpili z nią m.in. na Festiwalu w Sopocie w 1979 roku, porywając publiczność zgromadzoną w Operze Leśnej.
Nawet w Stanach Zjednoczonych, gdzie kariera Boney M. była skromniejsza, piosenka wspięła się do Top 30 listy Billboard, a sam utwór był pierwszym singlem promującym nowy album Boney M. (Nightflight to Venus), którego światowy sukces w dużej mierze napędził.
W czym tkwił fenomen tego wykonania? Boney M. udało się przekształcić duchową pieśń w radosny taneczny numer, który jednak nie zatracił swej „duszy”. W nagraniu uwagę zwraca porywający głos Liz Mitchell – głównej wokalistki, której ciepła barwa nadaje utworowi gospelowego posmaku – wspierany przez chórkowe harmonie i pulsującą sekcję rytmiczną. Refren „By the rivers of Babylon…” śpiewany był niemal jak mantra, którą łatwo podchwytywały tłumy.
Pod koniec utworu słyszymy powtarzane „Oooo, have the power…” i wers „Let the words of our mouth…” – brzmiące jak improwizowana modlitwa na tle bitu. Ta mieszanka sacrum (wokalnej ekspresji rodem z kościoła) i profanum (tanecznej euforii w klubie) działała hipnotyzująco.
Dla ludzi końca lat 70. „Rivers of Babylon” w wersji Boney M. stało się czymś w rodzaju muzycznego wehikułu: mogła go wspólnie śpiewać młodzież na dyskotekach, ich rodzice nucili refren znany z biblijnych psalmów, a DJ-e lubili puszczać ten utwór na zakończenie imprezy, gdyż ma w sobie klimat beztroskiego finału, łączącego wszystkich obecnych. Piosenka pojawiała się w stacjach radiowych tak różnorodnych, jak Radio Luxembourg (królestwo popu) i lokalne rozgłośnie religijne, co najlepiej świadczy o jej uniwersalnym uroku.
W ciągu kolejnych lat doczekała się niezliczonych wykonań – nagrywali ją artyści reggae (np. Dennis Brown), popowi piosenkarze latynoskiego świata (brazylijska gwiazda Perla), rockmani (Steve Earle) czy chóry gospel (m.in. słynny Soweto Gospel Choir z RPA). „Rivers of Babylon” śpiewano w kościołach, na festiwalach i przy ogniskach. Utwór przebył długą drogę od czasów, gdy był śpiewany szeptem przez niewolników w starożytności – stał się własnością całej globalnej popkultury.
Nowe życie na scenie: symfoniczna moc klasycznego przeboju
Czy piosenka z taką historią i popularnością może nas jeszcze czymś zaskoczyć? Okazuje się, że tak – „Rivers of Babylon” wciąż płynie dalej i wpływa na kolejne muzyczne terytoria. W ostatnich latach utwór ten można usłyszeć nie tylko w oryginalnych wersjach reggae czy disco, ale też w zupełnie nowych aranżacjach koncertowych.
Wyobraźmy sobie znajomy refren psalmu zabrzmiewający w akompaniamencie orkiestry symfonicznej: skrzypce prowadzą delikatny wstęp, sekcja dęta dodaje majestatu, a pełny chór w tle wznosi słowa „By the rivers of Babylon…” pod niebo sali koncertowej. Taka interpretacja przenosi przebój Boney M. na inny poziom – wydobywa z niego zarówno epicką powagę biblijnej pieśni, jak i radosną energię wspólnego śpiewu.
Polska publiczność również ma szansę doświadczyć tej magicznej przemiany. Podczas trasy koncertowej „ABBA i Inni Symfonicznie”, organizowanej przez Agencję Brussa, obok symfonicznie zaaranżowanych hitów kultowej szwedzkiej czwórki można usłyszeć także „Rivers of Babylon” w wersji granej przez Boney M. w orkiestrowej odsłonie. To wyjątkowe przedsięwzięcie łączy przeboje muzyki pop i disco z brzmieniem filharmonii, dając słuchaczom okazję przeżyć je na nowo.
„Rivers of Babylon” to utwór ze wszech miar ponadczasowy. Jego historia przypomina, że dobra muzyka nie zna granic – ani geograficznych, ani pokoleniowych, ani kulturowych. Psalm starożytnych wygnańców stał się uniwersalnym językiem, którym przemawiają i rastafarianie walczący o sprawiedliwość, i imprezowicze tańczący w świetle dyskotekowej kuli, i melomani zasłuchani w orkiestracyjne aranże.
Ta piosenka ma wiele twarzy, ale każda niesie ten sam przekaz – o pamięci, nadziei i wspólnocie. Gdy więc następnym razem usłyszymy „Rivers of Babylon”, warto zatrzymać się na chwilę i pomyśleć o tej niezwykłej drodze, jaką przebyły jej słowa i melodia. A najlepiej – przeżyć ją na własnej skórze, na żywo, dając się ponieść fali muzyki, która od brzegów biblijnych rzek dopłynęła aż na sceny naszych czasów.
Nie przegap szansy, by doświadczyć tego niezwykłego połączenia muzyki pop, disco i symfonicznych brzmień. Już w kwietniu możesz poczuć na własnej skórze, jak potężnie brzmią słowa psalmu, gdy są wykonywane przez charyzmatycznych solistów oraz orkiestrę symfoniczną, kolorowy balet i jak niesamowicie energetyczny może być refren „Rivers of Babylon” wyśpiewany przez kilkaset osób na sali koncertowej.
📅 Bilety na wiosenną trasę "ABBA i Inni Symfonicznie" są już dostępne – upewnij się, że zarezerwujesz swoje miejsce na czas!
📖 Dowiedz się więcej o produkcji „ABBA i Inni Symfonicznie”
Jeśli chcesz być na bieżąco z fascynującymi historiami muzycznymi oraz poznać kulisy największych przebojów, śledź nas na naszych profilach społecznościowych:
📲 Instagram: @agencja_brussa
📲 Facebook: @agencjabrussa
Zachęcamy także do dołączenia do naszego klubu czytelnika „KULUARY”, gdzie regularnie publikujemy inspirujące artykuły o historii muzyki, kulisach powstawania największych przebojów oraz sylwetkach artystów, którzy je stworzyli.
🔴 „ABBA i Inni Symfonicznie” to jedyna w swoim rodzaju okazja, aby usłyszeć „Rivers of Babylon” oraz inne legendarne utwory ery disco w niepowtarzalnych aranżacjach, które poruszą nie tylko wspomnienia, ale i emocje, których wcześniej nie doświadczyłeś.
Zarezerwuj swoje miejsce i dołącz do nas na wyjątkowym, muzycznym wydarzeniu – koncertowym doświadczeniu, które zostanie z Tobą na długo! niezapomniany wieczór pełen rockowej pasji w symfonicznej odsłonie!
Comentarios